sobota, 22 listopada 2014

13.

- Hej śpiąca królewno... - jakiś miły głos przedziera się przez mój sen, ale nie reaguję.
- Nie obudziłeś jej? - pojawia się drugi głos.
- Nie mam serca tak słodko śpi... Po tych wszystkich wydarzeniach ma prawo.
- No nie wiem... Ona wolałaby wiedzieć wszystko co się dzieje, jest główną zainteresowaną.
- Wstawaj... - coś delikatnie, ale uporczywie łaskocze mnie po policzku, niechętnie otwieram oczy i widzę nad sobą Yasmine i Drake'a.
- Już południe. - uśmiecha się chłopak i pomaga mi wstać, dopiero teraz widzę, że siedzę na piasku.
- Dlaczego tu spałam i dlaczego pozwoliliście mi spać tak długo? - mrugam oczami usiłując odpędzić sen.
- Zasnęłaś, a dokładnie wszyscy po kolei zasnęli, dlatego wszyscy spaliśmy tutaj. - tłumaczy Yasmine. - Teraz wszystko mnie boli. - narzeka, a Drake tylko się uśmiecha.
- Mi się spało bardzo dobrze. - mówi, ale Yasmine tylko kręci na to głową i idzie do szałasu. Próbuję wstać, ale jeszcze kręci mi się w głowie, więc chłopak mi pomaga.
- Dziękuję, chyba się przejdę.
- Może najpierw coś zjesz? - pyta drwiąco. - Poza tym jeśli masz zamiar znów wrócić tak późno jak wczoraj to idę z tobą.
- Dobrze. - wzruszam ramionami i idę w kierunku czegoś w stylu kuchni polowej. Biorę sobie owoc, zapasy i tak niedługo się skończą jak zapowiedziały dziewczyny, które tu przyleciały, więc po co je marnować. Gdy kończę jeść ruszamy z Drake'iem przed siebie.
- Drake, co mam zrobić? - pytam gdy już jesteśmy daleko.
- Nie wiem, wierzę, że wybierzesz dobrze. Proszę cię o jedno, nie idź tam, to podstęp, zabiją cię. To przecież tego pragną buntownicy.
- Mhm...
- Nie mhm. - chłopak zatrzymuje mnie i obraca twarzą do siebie. - Nie chcę cię stracić. Może to samolubne, ale nie pozwolę żebyś tam poszła, uważasz, że powinnaś tam iść, ale kocham cię i nie pozwolę sobie cię stracić. Przyrzeknij, że zostaniesz ze mną, przyrzeknij, że nie oddasz się swojego życia w łaskę, bądź niełaskę buntowników. - chłopak wpija mi się wzrokiem w oczy.
- Obiecuję. - mówię, bo nie wyobrażam sobie, że mogłabym mu odmówić. Drake oddycha z ulgą i przyciąga mnie do siebie.
- Nawet nie wiesz jak cię kocham. - szepcze do mojego ucha, podnoszę wzrok i wpatruję się w jego łagodne oczy. To po tych oczach rozpoznam go pod każdą postacią. Nie chodzi o kolor, czy kształt, lecz o sam wzrok. Wzrok pełen miłości i niepokoju. Mam wrażenie, że oczy mogą powiedzieć więcej niż usta... To wspaniałe uczucie. Wiem, że go kocham
KOCHAM
KOCHAM
KOCHAM
KOCHAM!!!!!

To nie jest głupie zauroczenie, czy złudzenie. "Kochać" to zwykły czasownik, który można odmienić przez czasy, ale Kochać Prawdziwie przez duże "K"... Tego nie możemy odmienić przez czasy, bo Miłość przez duże "M" trwa wiecznie! I nawet śmierć nie rozdzielili dwóch osób połączonych przez Miłość. Może zachowuję się jak wariatka, ale to trzeba poczuć żeby zrozumieć! Tego nie da się wyrazić słowami... Gdy Drake na mnie patrzy czuję jakby po całym moim ciele krążyły iskierki rozpalone do czerwoności! W pewnym momencie Drake przykłada swoje usta do moich i delikatnie mnie całuje, a ja odpowiadam tym samym. Jak zawsze jest ciepły.
- Jakie to zabawne. - mówię.
- Co się tak śmieszy? - pyta.
- Zobacz, ja jestem prawie, że z lodu. Zawsze zimna itd., a ty masz w sobie tyle ciepła.
- Mi przypominasz bardziej śnieg.
- Tak? - przygryzam wargę.
- Tak, delikatny płatek śniegu, który nie wie, że jeśli nie będzie ostrożny może w każdym momencie się stopić.
- Szczególnie gdy będzie w zbyt dużym kontakcie z ciepłem. - uśmiecham się.
- Nie to miałem na myśli. Według mnie powinnaś być bardziej ostrożna. Próbujesz być lojalna i ratować wszystkich przyjaciół, a może teraz to ciebie ktoś powinien uratować?
- Nie... Nie na tym polega przyjaźń...
- Nie polega też na tym żeby jedna osoba wciąż obrywała za drugą, za to ta druga siedzi z założonymi rękami.
- Nie widzisz ile zła się przeze mnie stało? Tylko przez to, że te osoby były blisko. - łzy stają mi w oczach. - Nie widzisz tego?
- To nie twoja wina.
- Nie jestem kimś komu można wszystko wmówić, widzę to co powinnam i wiem przez kogo to się dzieje. - wyrywam mu się i biegnę do szałasu w obozowisku. Słyszę, że dociera 10 minut po mnie jednak gdy Hayden sprawdza, czy śpię udaję, że tak jest. Leżę tak do wieczora i rozmyślam nad kolejnym dniem. Ostatnim na podjęcie dobrej decyzji.

6 komentarzy:

  1. Świetne, jak zwykle. :) Jestem ciekawa, kiedy nastąpi kolejny zwrot akcji. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczysz ;)
      Nie będę nic spoilerować :D
      I dzięki tak w ogóle ;)

      Usuń
  2. Na razie akcja tylko taka spokojna, słodka... Ale nadal cudowna :3 Czekam na następny :)

    Zapraszam do siebie:
    fightersofthefuture.blogspot.com
    cichyaniol.blogspot.com
    fieryknife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń