piątek, 12 września 2014

2.

Widzę osobę bez twarzy, biegnie za mną, a ja jestem już strasznie zmęczona. Nagle ta osoba staje i z szyderczym uśmiechem mówi:
- Już dziś. - nadal się śmieje, a z jej ust wraz ze śmiechem wylewa się krew, która sięga mi już do pasa, w końcu pochłania mnie całą. Wtedy się budzę, jestem cała zalana potem i szybko oddycham. Dziś jest poniedziałek, patrzę na zegarek, który spóźnia się 10 minut i stwierdzam, że wstanę. Idę do łazienki, gdzie dokładnie szczotkuję zęby i biorę prysznic. Ubieram się i prędko wkładam pranie do pralki oraz zabezpieczam ją ręcznikami, ponieważ przecieka. Schodzę do salonu, gdzie rozwalony na kanapie leży ON, cuchnie alkoholem jak prawie zawsze, więc cieszę się, że śpi. Najciszej jak potrafię robię sobie kanapkę do szkoły i jakimś cudem znajduję jabłko, które też biorę, przyrządzam jakieś śniadanie dla NIEGO, stawiam je po cichu na stoliku przy kanapie i szybko wracam do pokoju. Tam po raz ostatni sprawdzam plecak (jak zwykle nie mam zadań domowych, bo ON twierdzi, że powinnam się cieszyć, że chodzę do szkoły, a nie zadania domowe wymyślać) i zakładam cicho buty, a kurtkę biorę w rękę następnie jak najszybciej wychodzę z mieszkania. Na ulicy mimo dość wczesnej godziny panuje harmider. Gdy dochodzę do szkoły, otwieram ciężkie, szklane drzwi i kiwam głową do woźnego, który podejrzliwie na mnie patrzy, kieruję się do mojej klasy.
- Cześć Sheila! - woła do mnie morskooka brunetka, która przeciska się do mnie przez tłum. To moja przyjaciółka.
- Hej Fannie. - witam ją z uśmiechem.
- Jak się spało?
- Całkiem w porządku, ale trochę za krótko.
- Masz całkowitą rację. - ziewa szeroko, ukazując białe zęby.
- Co mamy pierwsze? - pytam, a ona w odpowiedzi rzuca do mnie ćwiczenia z chemii.
- Może zrobiłam chemię?
- Wybacz, ale za długo cię znam Sheila. No i za długo znam twojego Tyrana. - mówi patrząc na mnie wątpiaco, ona jedna zna historię mojego życia. Wyciagam długopis i przepisuję zadania jedno po drugim. Gdy dzwoni dzwonek idziemy do sali nr 26 oraz siadamy w naszych ławkach. Fannie siedzi po mojej prawej stronie, lecz nie siedzimy razem w jednej ławce, ponieważ w naszej klasie jest wiele pojedynczych ławek razem zsuniętych.
- To jest Tristian, proszę przyjmijcie go ciepło. - mówi pani Skindersons, zwykle nie zwracałam uwagi na nowych, lecz po chwili Fannie szturchnęła mnie łokciem.
- Patrz jakie ciacho. - szepcze mi do ucha, a ja podnoszę głowę, chłopak owszem jest przystojny, ale...
- Nie w moim typie. - mówię szeptem do przyjaciółki i ponownie kładę głowę na ławce.
Po skończonych lekcjach żegnam Fannie i kieruję się w kierunku domu. Przekręcam klucz w zamku i otwieram drzwi.
- Czego jesteś tak późno!? - wrzeszczy ON.
- Bo o tej godzinie kończą mi się dziś lekcje.
- Ty głupia cholero! Czego ode mnie wymagasz! Może jeszcze ci obiadek zrobię! Ciesz się, że jeszcze tu mieszkasz! W każdej chwili mogę cię wyrzucić zanim ruszysz palcem! Jesteś okropna! Nikt cię nigdy nie chciał! Nawet twoi rodzice! Wynoś się z tąd! - bierze w rękę miotłę i bierze zamach. Zakrywam twarz rękoma i krzyczę:
- Dość! - czekam na cios, lecz nic się nie dzieje. Powoli zbieram ręce z twarzy i widzę jak ON stoi tuż nade mną z miotłą w dłoni, wszystko wygląda jakby stanął czas. Dotykam GO i natychmiast cofam rękę, gdyż nagle cały pokrywa się lodem. Patrzę przestraszona na moją rękę i wybiegam z domu. Czas znów płynie, a ja biegnę do jedynego miejsca, które mi przychodzi do głowy, czyli domu Fannie. Dzwonię dzwonkiem do drzwi i po chwili staje w nich Fannie.
- Hej Sheila. - mówi nieco zaskoczona. - wypuścił cię z domu? - pyta, lecz po chwili patrzy na moją twarz, zapewne nie potrafię ukryć przed nią moich uczuć, więc prędko zaprasza mnie do środka.
Idziemy z Fannie do jej pokoju, gdzie wszystko jej opowiadam. Przyjaciółka kiwa głową, nagle zamyka oczy i zaczyna coś nucić pod nosem. Po pewnym czasie otwiera oczy, a następnie przerażona na mnie patrzy.
- O co ci chodzi? Co się stało? - pytam
- Sheila właśnie odkryłam kim są twoi rodzice i kim ty jesteś.
- Kim?
- Jesteś... Jesteś...
- No wyduś to z siebie!
- Jesteś Kazahaki...

------------------------------------------------
Mam nadzieję, że spodobał się drugi rozdział :)

5 komentarzy:

  1. Wciągające... Czekam na kolejny rozdział!
    + dałabym trochę więcej opisów ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Prędko wstawiam pranie i obkładam pralkę ręcznikami ponieważ przecieka." Cóż, to zdanie wydaje mi się kompletnie bez sensu. Wstawiać można mleko do lodówki a pranie się raczej wkłada. Co do drugiej części to też jest trochę dziwna choć chwytam sens.
    Musze z bolę w sercu przyznać,że piszesz trochę zbyt chaotycznie. Jeśli mogę ci coś poradzić to postaraj się pisać więcej opisów miejsc, osób, emocji. Bo inaczej to tylko zwykle nic nieznaczące słowa na papierze... To jest: monitorze. :)
    I choć historia przyciąga interesującą fabułą to nie jestem pewna czy dalej zabrnę, bo naprawdę ciężko mi się czyta coś w czym brak emocji. Wybacz. Mam nadzieje, że za bardzo cie nie uraziłam. ><
    Buziaki, Inna :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za opinię, mam nadzieję, że uda mi się więcej nie popełniać tych błędów.

      Usuń