poniedziałek, 20 października 2014

9.

Mija tydzień pełen przygotowywań, wiele lekcji jest odwołanych, gdy nadchodzi dzień przewidywanego ataku już o 4 wszyscy są w schronie. Na szczęście są tu łóżka, w których możemy pospać i kilka osób idzie się położyć, reszta jest zbyt zdenerwowana żeby zasnąć. Jedynym tematem jest to co ma się dziś zdarzyć. Każdy ma na ten temat inną opinię.
- Najgorsze jest chyba to, że jeszcze nie odnaleźli zdrajcy. - mówi Adrianne i ciaśniej owija się swoim kocem rozglądając się po pomieszczeniu.
- Spokojnie Adrianne. To chyba Sheila powinna się najbardziej bać. - uśmiecha się Drake. Parę dziewczyn płacze, wszyscy starają się sobie pomagać, ale jednocześnie każdy patrzy na innych oskarżającym spojrzeniem. No tak, nadal jest wśród nas buntownik. Czekamy w strachu dwie godziny, nie wiemy, czy jama, w której jesteśmy na pewno przetrwa atak smoka.
- Przepraszam, gdzie tu jest toaleta? - pyta Drake któregoś z nauczycieli, a ten wskazuje drzwi na prawo od tunelu, którym się tu dostaliśmy, chłopak idzie we wskazanym kierunku i po chwili znika za drzwiami.
- Nie mogę się doczekać kiedy stąd wyjdziemy. - wzdycha Hayden, a wszyscy kiwamy głowami przytakując jej.
- Dlaczego nie możemy wyjść? Ten smok chyba w końcu nie przyleci... - zaczyna Ashlee i wtedy słyszymy hałas w jednym z tuneli, wszyscy patrzą w to samo miejsce z przerażeniem i gdy w jamie pojawia się czerwony smok każdy biegnie w kierunku tunelu. Stoję jak sparaliżowana po chwili zauważam, że Ashlee stoi również, lecz ona robi to z własnej woli, przygląda się potworowi z wyraźnym zainteresowaniem. Zanim się spostrzeżemy smok jest tuż przy nas podnosi łapę jakby chciał mnie uderzyć, lecz waha się przez chwilę i w końcu zamiast mnie walnąć łapie mnie w łapę i dalej nic nie pamiętam.
- Sheila...Sheila...Sheila... - słyszę głos z oddali. - Otwórz oczy...oczy...oczy... - dlaczego ten głos powtarza to kilka razy jakbym nic nie zrozumiała za pierwszym? Otwieram oczy i widzę nad sobą Ashlee.
- No nareszcie! Już się bałam, że zapadłaś w śpiączkę, czy coś. Jeżeli wiesz jak się nazywasz i tym podobne to wszystko w porządku.
- Dlaczego miałabym nie pamiętać? Gdzie my w ogóle jesteśmy? - dopiero teraz dostrzegam, że jesteśmy na pustyni, a tak dokładniej to przy oazie na środku pustyni.
- Smok oprócz ciebie zabrał jeszcze nas i odleciał, nad tym miejscem trochę zniżył lot i zrzucił nas tu, ty uderzyłaś głową w skałę. Podczas lotu tylko ja i Yasmine nie straciłyśmy przytomności.
- To ilu nas jest wszystkich?
- Dziesięć osób. Ja, ty, Yasmine, Hayden, Bruce, Xavier, Dylan, Ben, Arven i Drake. - mówi Ashlee, nie wiem co jej na to odpowiedzieć.
- Co z nimi?
- Trzeba ich obudzić, Drake'a zrzucił kawałek dalej, ale on doszedł tu pieszo,  nie stracił przytomności.
- To chodźmy. - stwierdzam. Podchodzę do Hayden, Ashlee do Bruce'a, Yasmine do Xaviera, a Drake do Arvena i staramy się ich obudzić, potem zostają nam już tylko Dylan i Ben. Tym, którzy nie orientują się co się dzieje opowiadamy wszystko.
- To... Co robimy? - pyta Dylan przerywając kilkusekundową ciszę.
- Możemy spróbować znaleźć jakieś miasto. - proponuje Xavier.
- To bezsensu zanim tam dojdziemy już dawno umrzemy z pragnienia. - wtrąca drwiąco Drake.
- Tutaj też nie przeżyjemy zbyt długo.
- W końcu nas znajdą!
- Prędzej umrzemy!
- Ale nie damy rady nigdzie dotrzeć!
- Przestańcie! - woła Ashlee. - Tutaj przeżyjemy dłużej, więc będą mieli więcej czasu żeby nas znaleźć. Poza tym jeżeli będziemy się przemieszczać utrudnimy zadanie osobom, które będą nas szukać.
- Siedząc tu nic nie zdziałamy. - Dylan próbuje się kłócić.
- Głosujmy. - Ashlee uśmiecha się drwiąco do chłopaka, a wszyscy kiwają głowami zgadzając się na to.
- Kto jest za pozostaniem tu? - pyta Xavier, podnoszę rękę wraz z Hayden, Ashlee, Brucem, Drake'iem i Arvenem. Jest nas szóstka na Yasmine, Xaviera, Dylana i Bena. Wygraliśmy.
- Mimo waszego zdania ja zamierzam wyruszyć, kto chce niech idzie ze mną! - woła Dylan i odchodzi w cień, gdzie siada pod drzewem. Nikt nic nie mówi, lecz po chwili dołącza do niego Ben, wydaje mi się, że Xavier też chciałby do nich dołączyć, lecz zerka co chwilę na Yasmine.
- Co prawda wolałabym odejść, ale to wy jesteście moimi przyjaciółmi, a nie tamici. - macha głową w kierunku chłopaków siedzących pod drzewem. - To od czego zaczynamy? - pyta.
- Mamy tu wodę do picia oraz jedzenia na jakieś... na długi czas, musimy zbudować sobie schronienie i rozpalić ognisko zanim zapadnie zmrok. - mówi Arven i patrzy na słońce, chyli się ono już ku dołowi. Ashlee, ja, Arven i Bruce mamy zebrać owoce, a Drake, Hayden, Yasmine i Xavier zbudować nam tymczasowe schronienie. Hayden uczy nas zaplatać prowizoryczne miski z trawy i zbieramy do nich jak najwięcej owoców oraz jadalnych traw, ziół i tego typu rzeczy. Gdy wracamy jest już zachód słońca, Drake i Xavier usiłują rozpalić ognisko, lecz wyraźnie im to nie idzie. Ashlee z westchnieniem podchodzi do nich, mimo protestów każe im trzymać miski, które niosła i delikatnie sypie iskry z palców. Po chwili mamy już piękne ognisko, które odstraszy dzikie zwierzęta i zapewni nam ciepło, to prawda co pisali w naszym podręczniku, że na pustyniach nocą jest strasznie zimno. Na szczęście Yasmine podczas ataku Aregolda była owinięta dwoma kocami, których z przerażenia nie puściła, więc jakoś się nimi dzielimy i wyznaczamy wart przy ognisku, będziemy czuwać po dwie osoby. Niestety ci co budowali nie mieli zbytnio czasu, więc zrobili tylko cztery szałasy, więc w jednym są dwie osoby, ja trafiam do jednego z Hayden. Zasypiamy od razu jak się położymy, nasza warta zaczyna się o północy, więc musimy postarać się wykorzystać czas na spanie jak najlepiej.



--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kolejny rozdział :) Możecie spróbować się domyślić kto z osób był buntownikiem. Znacie tego bohatera lub tą bohaterkę bardzo dobrze ;)

3 komentarze:

  1. Myślę, że Adrianne była buntowniczką, albo Ashlee. :)
    Jak zwykle świetnie!
    Zapraszam do mnie: http://the-world-is-meow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie to nie wiem kto nim był... mi na buntownika najbardziej pasuje Dylan :D
    zapraszam do mnie wrote-by-book.blogspot.com
    też piszę opowiadanie ;)

    OdpowiedzUsuń