- Ekhem... - budzi mnie czyjeś chrząkanie, otwieram oczy i widzę Yasmine.
- Nie miałam serca cię budzić, ale musiałam! Kazali mi. - tłumaczy się. Podnoszę się trochę, ale po chwili kładę się z powrotem.
- No dawaj. - Yasmine szturcha mnie łokciem w brzuch i ściąga ze mnie sweter, którym jestem okryta zaczynam krzyczeć żeby mi go oddała i szukam po omacku choć brzegu ubrania, ale Yasmine tylko się śmieje. W końcu kładę się i zamykam oczy próbując złapać choć resztkę snu, lecz Yasmine nadal się śmieje.
- Co tu się dzieje? - pyta Hayden wchodząc do środka, gdy zauważa, że usiłuję zasnąć rzuca się na mnie z piskiem i zaczyna mnie łaskotać. W końcu im ustępuję. Jedyna z porannych czynności, którą mogę wykonać to czesanie włosów, więc natychmiast to robię i wychodzimy na dwór. Jest gorąco i strasznie duszno, pod drzewami siedzą moi przyjaciele.
- O nasza śpiąca królewna wstała. - żartuje Ashlee.
- Tak jakby to w połowie jeszcze śpię. - ziewam jakby chcąc to potwierdzić.
- Chyba potrzebujemy królewicza. Prawdziwego. - uśmiecha się Yasmine.
- To ja wezmę królewnę na spacer rozbudzający. - mówi Drake i zanim ktoś coś powie ciągnie mnie za rękę w stronę otwartego terenu.
- O co chodzi? - pytam, ale on nadal milczy. - Drake? Powiesz mi o co chodzi?
- To może być trochę dziwne...
- Drake, ufam ci i mam nadzieję, że ty też mi ufasz. - kładę mu rękę na ramieniu, a on ją łapie i mocno ściska.
- Właśnie dlatego boję się ci to powiedzieć.
- Nie rozumiem.
- To ja miałem cię zabić. - odsuwam się i próbuję wyrwać rękę, ale on zaciska uchwyt.
- Nie uciekaj. Nie chcę ci zrobić krzywdy. - mówi i przyciąga mnie do siebie. - Kocham cię. Kiedy cię poznałem wiedziałem, że jesteś wyjątkowa. Chciałem to stłumić, ale nie potrafię. Będę cię chronić choćbym miał umrzeć. Przyrzekam. - ostatnie słowa wypowiada szeptem mocno mnie przytulając. Nie mogę się powstrzymać i płaczę, stoimy tak przez chwilę.
- To... Co teraz zrobimy? - podciągam nosem.
- Coś ci pokażę, ale obiecaj, że się nie przestraszysz. - mówi, a ja kiwam głową. Po chwili Drake się ode mnie odsuwa na kilka metrów, zamyka oczy i jego ciało zaczyna świecić na czerwono coraz mocniej i mocniej. Nagle unosi się nad ziemię, a światło jest tak mocne, że muszę odwrócić wzrok. Gdy patrzę znów zamiast Drake'a widzę smoka, który nas porwał, cofam się, ale gdy patrzę w oczy gada rozpoznaję w nim Drake'a. Po chwili chłopak wraca do normalnej postaci.
- To moja tajemnica. - drapie się po karku, jest wyraźnie zakłopotany.
- Czyli ty jesteś... Buntownikiem?
- Nie do końca, buntownicy pragną twojej śmierci, a ja wręcz przeciwnie. - uśmiecha się, przyciąga mnie bliżej i zanim zdążę coś powiedzieć całuje mnie.
- Drake...
- Przepraszam. - uśmiecha się.
- Nie o to chodzi tylko wiesz, nie mogę się w tym wszystkim połapać.
- Nie ma sprawy. - mówi i znów mnie całuje.
- Przed chwilą mnie za to przepraszałeś, a teraz znów...
- Oh wybacz. - uśmiecha się pod nosem.
- Ale ty wcale nie żałujesz tego co zrobiłeś.
- Nie mam czego żałować. - mówi, chcę zakończyć tą rozmowę.
- Może już wrócimy do obozu? - proponuję, a on kiwa głową.
-----------------------------------------------------------------
Co myślicie o Draila? To prezent z okazji 10 rozdziału ;) mam nadzieję, że się spodobał...